„Ptaszki w gniazdkach żyją zgodnie”- mawiali rodzice swoim dzieciom w początkach naszego stulecia. Może i rzeczywiście żyły zgodnie, nie mając odwagi zachowywać się inaczej.
W każdym razie teraz, jak powszechnie wiadomo, bracia i siostry nie zawsze żyją zgodnie. Nie wszyscy jednak wiedzą, jakie natężenie potrafi osiągnąć przemoc fizyczna pomiędzy rodzeństwem, a przynajmniej nie mówi się o tym głośno.Kiedy coś takiego się zdarzy, większość reaguje wzruszeniem ramion i mówi o prowokacji, na skutek której Michał trzepnął Joasię, Maciek kopnął Janka, Marysia wyrwała garść włosów z głowy Mariusza. Bardzo często w ramach rodziny akceptujemy coś, co poza nią uważamy za absolutnie nie do przyjęcia.Co można zrobić, by poprawić sytuację?
Zakładając, że tworzycie taką szczęśliwą rodzinę, w której relacje między bratem a siostrą nie opierają się na przemocy, to i tak według wszelkiego prawdopodobieństwa między Waszymi dziećmi jest wiele sytuacji konfliktowych. Niektórzy ludzie uważają, że głównym powodem konfliktów między rodzeństwem jest rywalizacja o względy i miłość rodziców.
Inni są zdania, że duch współzawodnictwa i walki z rówieśnikami jest czymś naturalnym, bez względu na uczucia żywione do rodziców. Wyłączając dzieci o anielskim usposobieniu, wszystkie pozostałe chcą być górą. Jeszcze inni twierdzą, że walka jest dla dzieci formą zabawy, zaspokajania potrzeb emocjonalnych, które później znajdują ujście w relacjach przyjaźni z rówieśnikiem własnej, a następnie przeciwnej płci. Wszyscy rodzice wiedzą przecież, że nawet dziecko, które najgłośniej wrzeszczy i zawsze dostaje „szturchańce”, gdy tylko zostanie wyrwane z rąk starszego albo silniejszego brata czy siostry, natychmiast rusza z powrotem w bój. Robi więc to samo, co przed chwilą było przyczyną jego kłopotów.
Jeżeli więc bójki pomiędzy rodzeństwem wydają się nieuniknione, to co robić? Ponieważ zazwyczaj łatwiej jest mówić, czego nie robić, zaczniemy od tego.
Nie interweniujcie w przypadku „normalnych” przepychanek. Im bardziej będziecie umieli zachować dystans, tym szybciej dzieci nauczą się same układać między sobą. Nawet jeżeli uważacie, że jedno z Waszych dzieci jest głównym sprawcą kłótni, nie starajcie się go pognębić, mówiąc, że zawsze i wszystko jest jego winą, i uruchamiając tym samym mechanizm niskiej samooceny. Nie starajcie się dociec bezpośredniej przyczyny zajść, w nadziei na ustalenie winnego. Bardzo rzadko musicie bezwzględnie wiedzieć, jak się coś zaczęło, kto co komu i kiedy pierwszy zrobił. Zazwyczaj cała rzecz jest tak zawiła, relacje pozostają w tak luźnym związku z faktami, a każdy z dwóch czy trzech wojowników jest tak absolutnie przekonany o swojej niewinności, że nawet najbardziej przebiegłe usiłowania dojścia do prawdy skazane są na niepowodzenie.
Nie dajcie się Waszym dzieciom wciągnąć w nie kończące się, wyczerpujące dyskusje i roztrząsanie konfliktów. Ograniczajcie, jak tylko się da, ilość i czas trwania sesji. Nie dopuszczajcie do powtarzania się konfliktogennych sytuacji. Na przykład, jeżeli Wasz sześciolatek, jak większość dzieci w tym wieku, nie potrafi przegrywać, nie pozwólcie, by codziennie grał z wymagającym, ośmioletnim przeciwnikiem. Rezultatem będzie bowiem prawie na pewno kłótnia, szukanie winnych, wyzwiska.
Każde dziecko jest skłonne myśleć, że rodzice wyróżniają to drugie. Na to nie ma rady. Nie wolno jednak dolewać oliwy do ognia, rzeczywiście przedkładając jedno nad drugie, nawet jeżeli serce Wam to podpowiada. Jest bardzo możliwe, że będziecie mieli swojego ulubieńca, ale starajcie się zatrzymać to dla siebie. Nie zadawajcie pytań, na które nie ma odpowiedzi, w rodzaju: „Czy nie możesz być troszeczkę milsza dla swojego brata?”, „Czy wy musicie się wiecznie bić?”, „Dlaczego jesteś takim samolubem?”
Nie pozwólcie, by Wasze dzieci nastawiały Was przeciwko współmałżonkowi. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, jedno z rodziców będzie troszeczkę łagodniejsze, drugie – bardziej stanowcze. Jest to zupełnie naturalne i niekoniecznie szkodliwe. Żadną miarą nie można jednak dzieciom pozwolić tego wykorzystywać.
Nie narzucajcie nierealistycznych wzorców harmonii rodzinnej. Zacznijcie stąd, gdzie jesteście, i starajcie się małymi kroczkami poprawić sytuację.
O ile tylko dzieci nie są skrajnie nie dopasowane, zachęcajcie je, aby same próbowały rozwiązywać swoje problemy. Bez wątpienia niejednokrotnie, czasami wiele razy dziennie, będziecie wzywani, by rozsądzić jakiś spór. Czasami najlepiej będzie powiedzieć: „Załatwcie to między sobą”. W innych wypadkach, gdy usłyszycie o jakimś złym uczynku dokonanym przez jedno z dzieci, możecie zapytać: „No i co zamierzacie z tym dalej robić?”. Zdarzy się i tak, że nie będziecie mogli się uchylić i trzeba będzie wydać werdykt.
W swych decyzjach kierujcie się raczej potrzebami dzieci niż dążeniem do bezwzględnej sprawiedliwości. I tak nie uda się Wam zawsze wszystkiego rozsądzić sprawiedliwie; a jeśli nawet się uda, to dzieci tak tego nie ocenią. Podejmując jakąś decyzję, zastanówcie się, czym będzie ona dla danego dziecka. Traktujcie każde dziecko indywidualnie.
Wiele dzieci szczególnie w wieku przedszkolnym, ma wielki szacunek dla „reguł”. Muszą jednak być one proste i konkretne. Nie należy formułować ogólników w rodzaju: „Musisz być dobry dla swojej siostry”. O wiele lepsze będzie: „Nie wolno ci bić twojej siostry”. Zróbcie wszystko, co można, by każde z Waszych dzieci czuło się szczególnie wyróżnione. Starajcie się spędzać możliwie dużo czasu z każdym z nich sam na sam. Pomóżcie dziecku chronić najbardziej cenne dla niego przedmioty. Nie znaczy to, że reszta rodzeństwa nie może na nie patrzeć, ale należy przynajmniej zapobiegać ich zniszczeniu. Chrońcie starsze dzieci przed szyderstwami i złośliwością ze strony rodzeństwa. Uczcie je, że jeśli zignoruje się jakąś przykrość, to jest większa szansa, iż więcej się ona nie powtórzy.
Jeżeli wiecie, że określonego typu sytuacja zawsze kończy się źle, wkraczajcie w nią, zanim nastąpi wybuch. Sięgajcie po techniki modyfikacji zachowań. Nagradzajcie te zachowania, które uważacie za dobre, ignorujcie na ile się tylko da- te złe.Róbcie wszystko, co można, by ukrócić donosicielstwo. O ile tylko czyn będący przedmiotem donosu rzeczywiście nie jest niezwykle poważny, reagujcie na wieść o nim lekceważącym „Naprawdę?” i zupełną obojętnością, tak aby dziecko nie miało żadnych wątpliwości, że w ten sposób daleko nie zajedzie. Jeżeli zaś czyn będący przedmiotem donosu rzeczywiście wymaga podjęcia jakichś kroków, możecie powiedzieć coś w rodzaju: „Dziękuję za wiadomość, że Robert stłukł szklankę. Pójdę pozbierać szkło”.
Kontrolujcie zdrowie Waszego dziecka. Uczulenia lub inne dolegliwości sprawiają, że dziecko jest rozdrażnione i łatwiej wpada w złość. Każde z rodziców również musi mieć odrobinę wytchnienia, codziennie lub przynajmniej raz w tygodniu. O ile łatwiej jest zajmować się ciągle kłócącym się rodzeństwem, jeżeli od czasu do czasu odpocznie się od niego.